Moja Jawa zanim trafiła w me ręce:

 

Tak wyglądała moja Jawa w marcu 2002 roku zanim trafiła w moje ręce.

 

Na pierwszy rzut oka nieźle. Ale ten ładny lakier to tylko ściema. Maskował po prostu to co trzeba.

 

W przednich amortyzatorach syf, syf i jeszcze raz syf. Tylnych amortyzatorów praktycznie nie było co dawało ciekawy efekt w czasie jazdy.

Kiedy zdecydowałem się na pierwszy motocykl kierowałem się następującymi kryteriami: chciałem, żeby był małej pojemności, aby części do niego były tanie i żeby w prosty sposób można było "otrzaskać" się z motocyklem i jego budową zanim zaczniemy rozmawiać o poważniejszych konstrukcjach.

 

Wybór padł na Jawę, chyba dlatego, że mój szkolny kolega Janek miał właśnie taką i to na jego Jawie nawinąłem pierwsze niepewne metry asfaltu.

Pompka hamulcowa miała pękniętą od upadku obudowę. 
Podczas upadku zaginęło też prawe lusterko. Brak oczka jednej kontrolki.

 

Ta duża podkładka na owiewce oznacza tylko jedno - maskuje dużą dziurę "wygryzioną" w laminacie po wyrwaniu mocowania w czasie gleby. Aha - wspomniałem już, że mocowana była do kierownicy zardzewiałymi uchwytami?

Kiedy chce się kupić Jawę to oczywiście ofert jest mnóstwo, kiedy jednak chce się coś wybrać, okazuje się, że większość to zajeżdżone padaki, albo roczniki z początku nowej ery.

 

Moja Jawa kusiła swym wyglądem na aukcji Allegro. Wisiała tam z abstrakcyjną ceną 1400 zł i z zerową ofertą kupna.
Po skontaktowaniu się z właścicielem i stargowaniu nieco z tej kwoty wybrałem się na wycieczkę do Mławy.
Brak zamka kanapy, podnóżki służyły chyba do robienia dziur w asfalcie, tłumik obity dźwignią kopnika.
Widzicie ten "spaw" mocowania podnóżka i tłumika do ramy? Zrobiony jest tylko z zewnątrz....

 

Jeden tłumik wyżej drugi niżej. Lewy wspornik mocowania tłumika wyrwany z ramy na skutek upadku a następnie "przysmarkany" a nie przyspawany. Pęknięty klosz lampy. Błotnik z tyłu obłamany (stawianie na gumę?)

Był środek zimy i padał potworny śnieg. Temperatura i warunki drogowe spowodowały, że nie było ochotników na przyjechanie motocyklem do Warszawy. Po Jawę pojechałem więc busikiem.

  

Zanim dojechałem do Mławy zrobiło się ciemno więc "oglądanie" sprzęta zamieniło się raczej w "macanie". Tak czy owak i tak była już moja....
Została wykupiona, zapakowana na budę, przewieziona i ułożona do snu w garażu.
Zbiornika paliwa przeciekał na uchwycie i syfił cały motocykl. Pęknięty górny wspornik podnóżka centralnego. Jeden z elementów mocujących kolanko tłumika do cylindra również pęknięty. 

 

No fajnie hamulec tarczowy, ale dlaczego cieknący?

Na początku była tylko oglądana i "polerowana". Stopniowo coraz śmielej zacząłem oglądać ją z bliska. I wtedy okazało się, że choć na pierwszy rzut oka wygląda  ładnie, to tak na prawdę....

 

...BYŁA TO STRASZNA PADAKA